– Książkę mógłbym o tym napisać! Tylko kto by to czytał… – to zdanie usłyszałam już nie raz, nie dwa z ust nie jednego zarządcy.
A czemu by nie? Historie z pracy zarządców nieruchomości bywają odlotowe. Myślę, że mógłby z nich powstać poczytny zbiór, których sam Mrożek by się nie powstydził. W takim tomiku widzę choćby tę historię:
Bohater w akcji
Zarządca Adam: tuż po trzydziestce, typ ambitny, świeżak w branży. W dopiero co przejętej wspólnocie mieszkaniowej, gdzie budżet jeszcze rozchwiany, w pewien wrześniowy wieczór podczas wichury z nawałnicowym deszczem, odfruwa pokrycie dachu. Nasz adept zawodu działa od razu:
zabezpieczenie dachu🟢 opinia inspektora🟢oferty wykonawców🟢decyzja wspólnoty o remoncie i kredycie🟢remont dachu z happy-endem.
Modelowa akcja i to ciągu czternastu dni.
Zwrot
Kiedy czytelnik już lekko wierci się na krześle, że to trochę nudne, bo wszystko idzie jak po sznurku. Wtedy na scenę wkracza pan Bonifacy: „złota rączka”, lat około sześćdziesiąt, człowiek, który z nie jednego pieca chleb jadł. Podczas wichury jest pechowo w budynku, bo remontuje jednemu właścicielowi łazienkę.
Na zarządcę Adama spływa fala niezadowolenie. Dlaczego? Chodzi o zaginione wiaderko Pana Bonifacego, które stało wśród dziesiątek mu podobnych, podczas łapania wody na strychu w feralny wieczór. Ktoś je ukradł…
Zbiorowa hipnoza
Zarzuty są poważne, choć szkodliwość czynu wydaje się niska. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że pan Bonifacy ma talent do integrowania ludzi w swojej sprawie. Jego wiaderko staje się tematem nr 1 na kolejne miesiące. Zguba wyceniana jest na 2 tys. zł. Trudno oszacować czas, który zarządca Adam na nią poświęca: telefony, rozmowy i spotkania wymykają się spod kontroli. Właściciele wydają się zahipnotyzowani krzywdą pana Bonifacego, w ich oczach widzi to wiaderko i mówią tylko o… wiaderku.
Dopiero po pół roku temat przysycha. Niesmak jednak pozostaje wraz z urazem do wiaderek.
Bolało? Pora na wnioski!
Czego ta historia nauczyła zarządcę Adama?
Na pewno dojrzał i wie już, że w tej pracy splendor i fanfary mogą się roztrzaskać o sprawy, na które zwyczajnie nie ma się wpływu. W tym wypadku akurat o wiaderko, które być może wcale nie istniało. A jeśli już, to raczej ze złota nie było.
Zrozumiał też swój błąd. Dał się wkręcić w temat. Kradzież to sprawa dla policji. Bardzo pożałował, że nie pokierował jej na te tory.
Zobaczył też jaką siłę mają osoby charyzmatyczne i jak bardzo potrafią zawładnąć umysłami ludzi. Postanowił poczytać na ten temat co nieco, tak aby na przyszłość szybciej to wyłapać i przeciwdziałać profesjonalnie.
🔹🔹🔹🔹🔹🔹
W sumie kto powiedział, że tylko książka? Może Netflix by się zainteresował…. Niewykluczone, że wtedy zakończenie trzeba by lekko podkręcić.