„Między młotem a kowadłem” – to pozycja, w której zarządca nieruchomości może znaleźć się częściej, niż by chciał. Mało komfortowe miejsce, jednak życie pokazuje, że można się do niego przyzwyczaić, a nawet… całkiem nieźle sobie radzić. Są tacy, którzy wręcz odnajdują w tym frajdę!
Kiedy dyplomacja staje się kluczowa?
Zarządca nieruchomości to osoba, na której barkach spoczywa wiele. Lista obowiązków jest długa. Odpowiedzialność? Ogromna. Do tego dochodzi konieczność uwzględnienia różnych – często sprzecznych interesów. Zanim się zarządca obejrzy może się znaleźć w sytuacji, gdzie bez dyplomacji ani rusz.
Choć chwila! Można oczywiście działać bez niej, tylko wtedy trup się ścieli gęsto – w przenośni oczywiście. Koszty? Stracony czas, zszargane nerwy i niezadowoleni właściciele.
Hura! Wspólnota rozkuje mi łazienkę!
Wyobraź sobie, że musisz poinformować jednego właściciela, nazwijmy go Panem Do-rozkucia, że trzeba rozkuć jego świeżo wyremontowaną łazienkę i zniszczyć te piękne, drogie płytki. Dlaczego? Bo chociaż u niego nic się nie dzieje, to jego sąsiad – którego swoją drogą nie cierpi – zmaga się z zalewaniem.
Bez dyplomacji taka rozmowa może zakończyć się niekończącymi się przepychankami. Ale jeśli podejdziemy do sprawy z wyczuciem, może się zdarzyć coś zaskakującego. Na przykład usłyszymy od Pana Do-rozkucia: „Dobrze! Kujmy jak najszybciej!”.
To by było za proste...
Rzeczywistość bywa jeszcze bardziej skomplikowana. Bo wspomniany sąsiad to np. wieloletni dłużnik wspólnoty, który kilka lat temu skutecznie zablokował pomysł inwestycyjny Pana Do-rozkucia i może nie mieszkać bezpośrednio pod nim, a 2 kondygnacje niżej. I choć wymyka się to logice osobom nietechnicznym, to kuć trzeba i nie ma zmiłuj się! Takie sytuacje to chleb powszedni zarządców.
5 rzeczy, o których zarządca- dyplomata powinien pamiętać
Co pomaga w byciu dyplomatą? Na pewno solidny pakiet umiejętności z zakresu mediacji, negocjacji i komunikacji, a tym szczególnie:
- Umiejętność słuchania – Strony potrzebują być wysłuchane, bo to buduje zaufanie.
- Neutralność emocjonalna – Zarządca-dyplomata nie pozwala, by emocje brały górę – nawet w obliczu bardzo trudnych rozmów czy krytyki.
- Empatia – Rozumienie perspektywy wszystkich stron zwiększa szansę powodzenia.
- Przygotowanie – Rozmowy „z marszu” to przepis na katastrofę. Dobre przygotowanie zwiększa szansę doprowadzenia sprawy do szczęśliwego finału.
- Zarządzanie oczekiwaniami – Nie obiecuj tego, czego nie jesteś w stanie zrealizować. Dyplomata jasno komunikuje, co jest możliwe do zrealizowania, a co nie. Transparentność zapobiega rozczarowaniom i potencjalnym przyszłym konfliktom.
Na koniec…
Pół żartem, pół serio – może warto w umowach wpisać jeszcze jeden punkt: „Zapewni dyplomatyczny przebieg rozmów”. Dobry pomysł?
A jak Ty radzisz sobie z dyplomatycznymi wyzwaniami w zarządzaniu? Podziel się swoimi doświadczeniami – chętnie o nich usłyszę! Chociaż… też zrozumiem, jeśli dyplomatycznie je przemilczysz 😉.
pozdrawiam
Agnieszka Gędłek
Ps. Tak tylko przypominam, że wyzwania w komunikacji z klientami w zarządzaniu nieruchomościami to mój konik. Prowadzę szkolenia w tej tematyce dla firm zarządzających nieruchomościami. Zapraszam!