2 godziny i 15 minut – tyle zajęło mi ostatnio załatwienie drobnej sprawy w ZUS. A miało być tak szybko! W planie dnia przewidziałam na to 5 minut: zalogować się, kliknąć trzy razy, gotowe. Co więc poszło nie tak?
Problem pojawił się przy logowaniu. Jedynym “ratunkiem na szybko” była infolinia. I właśnie tam utknęłam na dobre…

Skazani na infolinię
W zarządzaniu nieruchomościami infolinia bywa złem koniecznym. Goni termin, brakuje informacji, pojawiają się wątpliwości. Wtedy kierunek INFOLINIA jest nieuchronny… Przykłady?
- Sprawy związane z fakturowaniem mediów i cały ten świat taryf, stawek i mnożników. Gdy chcesz zrozumieć, za co dokładnie płacisz, kontakt z dostawcą bywa nieunikniony.
- Deklaracje do urzędów skarbowych. Terminy krótkie, systemy nieintuicyjne, a logika działania formularzy często przeczy zdrowemu rozsądkowi.
- Obowiązki wobec GUS. Temat niby oczywisty, a mimo to można w nim utknąć na dłużej niż zakładaliśmy.
Ponarzekam
Chciałabym, żeby było prościej, a infolinie działały z poszanowaniem naszego czasu i były dobrze poinformowane…
Niestety rzeczywistość często wygląda inaczej: długie oczekiwanie w kolejce przy wtórze niekończącej się muzyczki, brak kompetencji po drugiej stronie, rozłączanie przy trudniejszych pytaniach albo „Proszę podać nr KRS tej wspólnoty mieszkaniowej!”. Bez komentarza.
Optymistyczna nutka
W moim przypadku historia z ZUS zakończyła się dobrze. Otrzymałam fachową pomoc, mimo że sprawa była bardziej złożona, niż się wydawało. I właśnie tak tę infolinię chciałabym zapamiętać – jako realne wsparcie, a nie źródło frustracji.
A jakie są Twoje potyczki z infoliniami? Masz swoje sposoby na „przebicie się” przez system, czy może historie z happy endem? Oj, chętnie posłucham!
A tak już między nami – czas w zarządzaniu nieruchomościami potrafi wyciekać również w wielu innych miejscach. Często szerokim i wartkim strumieniem. I właśnie dlatego warto się temu przyjrzeć… bo akurat na to masz realny wpływ.
pozdrawiam
Agnieszka Gędłek